Volcana: „Bogini ognia”
Gatunek: Heavy / Stoner / Doom Metal
Wydanie: Stormspell Records, 2017
Niewielka, ale prawdziwa wytwórnia Stormspell Records jest strojem, który nosi szacunek dla oldschoolowego metalu z lat 80. na swoich kolektywnych rękawach - do diabła, nawet wytrawiają swoje hasło: „STARY FARTS STUCK W LATACH 80. I DUMNIE!” prosto na tył ich płyt CD. W ciągu ostatnich kilku lat przejrzałem wiele ich wydawnictw i przez 99 procent czasu, kiedy widzę logo Stormspell, zwykle mogę liczyć na jedno z trzech klasycznych brzmień metalowych - melodyczny speed metal w europejskim stylu, old- szkolny thrash mosh-pit thrash lub huśtający miecze metalowy power power.
Dlatego Volcana's Goddess of Flame była nieoczekiwaną, ale miłą zmianą w stosunku do zwykłych zapasów Stormspell w handlu. Nie zrozumcie mnie źle, wciąż jest zadowalająco ciężki i zdecydowanie oddaje hołd Prawdziwej Steele z Olde, ale ta brudna, brodata gromada z USA A. słucha z powrotem do fatalnych dźwięków lat 70., kiedy zespoły takie jak Black Sabbath, Dust i Pentagram dopiero zaczynały się czołgać z pierwotnego szlamu, by wykroić coś, co później nazwano by „Heavy Metal” w historii rocka. Volcana jest pomysłem gitarzysty / wokalisty Vita Stown'a z Vindicatora z Ohio, który stworzył 11 utworów na tym albumie podczas przerwy w pracy. Goddess of Flame to pierwsze nagranie Volcana pełnej długości, będące kontynuacją 7-calowego singla A Life Among Jackals z 2016 roku. Stown obsługuje gitary rytmiczne i główne wokale na płycie, wspierany przez jednoosobową sekcję rytmiczną Glen Monturi (który także gra w Seven Witches and Mountain Kings) na basie i perkusji oraz główny gitarzysta Jeff Potts (Gygax, Warbringer, Lich King) . Razem to trio wymyśliło naprawdę ciężki napar stoner / doom metal, który powinien mieć zarówno ogary liściowe, jak i nity, które uderzają głowami w noc.
Volcana: „Scolopendra (Come Forward)”
Piosenki...
„The Unwelcome” to krótkie jednominutowe intro, które nadaje odpowiednio Sabatowy ton, wzywając headbangerów do uwielbienia ... a następnie album uderza w pierwszy właściwy utwór „Scolopendra Come Forward”, czyli pięć minut czystego monolitycznego riffery zwieńczone wyjącym wokalem Stowna. Utopiony może nie być świetnym piosenkarzem w sensie technicznym, ale jego ochrypła dostawa idealnie pasuje do tego stylu. Ciekawostka: jestem pewien, że Volcana prawdopodobnie zamierzył słowo „Scolopendra”, by wywołać obrazy jakiegoś ogromnego, niszczącego świat demona boga Lovecrafta, ale nasi kumple z Wikipedii mówią mi, że jest to gatunek niezwykle dużego stonoga . (Ewww!) „Drone” jest dokładnie tym, co sugeruje jego tytuł - kolejny powolny, dudniący, ciężki bas, oparty na jeszcze innym gigantycznym riffie.
„Glory or Doom” i utwór tytułowy utrzymują gitarę powietrzną w ruchu, a rogi unoszą się wysoko, a „Merchant Lord” ma całkiem słodki, melodyjny, sześciostrunowy makaron, zanim trafi w chrupiące ciało piosenki. Wyczuwam delikatną nutę wpływu Blue Oyster Cult na ten utwór, a jego piszcząca, rockowa praca na gitarze z pewnością byłaby dumna z Buck Dharma BOC. Wytrzymały dolny koniec znów zyskuje na znaczeniu w „Smoke and Terrors”, a także w przeraźliwym, niesamowitym „The Black Mist”. Ostry jak brzytwa riff zapala bezpiecznik w „We Stand”, prowadząc do absolutnie porywającego „Witch Blade”, którego szybko strzelające bębny i szybko wybierająca się gra na gitarze spadną na twoją głowę jak wylewający się masywny rockowy poślizg w dół zbocza góry. Ten utwór jest najbliższą Volcaną zbliżającą się do prędkości „thrash” i jest kompletnie kiepski! „Iniquitous Shores” zamyka płytę dwuminutowym „outro” rozbrzmiewającego riffu, który powoli zanika w oddali, jak Godzilla wracający do oceanu po zniszczeniu Tokio (ponownie).
Podsumowując
Wydaje mi się, że to już całkiem oczywiste, że wykopałem boginię ognia. Volcana tak dobrze i autentycznie wykopuje stare szkolne zacięcia, że powinna była wydać ten album na 8-ścieżkowej taśmie. (Hej, Stormspell: Co powiesz na specjalną limitowaną edycję w tym formacie? Tylko myśl!) To coś, co brzmiałoby wspaniale, gdyby grało się w stereo furgonetki w stylu lat 70. z muralem czarodzieja lub barbarzyńcy na panele boczne, najlepiej przez chmurę dymu.
Goddess of Flame powinna zadowolić fanów nie tylko Sabatu i BOC, ale wszystkich swoich duchowych dzieci o retro stylu, takich jak Trouble, The Sword, Corrosion of Conformity, High on Fire, Priestess lub Monster Magnet (by wymienić tylko kilka ). Przełam dzwony i bong Grim Reaper, Volcana jest tutaj i są gotowi na imprezę. Do tego podnoszę moje rogi diabła triumfalnie i mówię: „Doom on, bracia, doom !!”
Dyskografia Volcana:
A Lion Among Jackals (EP) - Austentized Records, 2016
Masters of Metal, t. 4 - Divebomb Records, 2017 (2 utwory na albumie kompilacyjnym)
Goddess of Flame - Stormspell Records, 2017