Midnight Mantics to projekt synthwave złożony z dwóch przyjaciół: Adama McCantsa i Stacy Hogan. Łączą swoją pasję do muzyki syntezatorowej lat 80. z bardziej aktualnymi brzmieniami, aby stworzyć wyjątkowe połączenie nostalgii i współczesnych uczuć. Rozmawiałem z Adamem McCantsem o tym, jak narodził się zespół, o procesie jego tworzenia oraz o tym, jak zachowują świeżość i inspirację.
Karl Magi: Jak po raz pierwszy odkryłeś swoją pasję do muzyki?
Adam McCants: Od czasu, gdy ją usłyszałem, uwielbiałem muzykę, ale myślę, że ta pasja naprawdę się pojawiła po tym, jak uświadomiłem sobie, jak bardzo wpłynęło to na mnie oraz na mój nastrój i perspektywy w różnych momentach mojego dzieciństwa. Niezależnie od tego, czy przechodziłem dobry, czy zły sezon, muzyka naprawdę pomogła i stała się potężnym rodzajem terapii i motywacji.
Pasek boczny, pasja jest naprawdę ciekawym słowem, ponieważ jest powszechnie używany jako synonim czegoś, co bardzo lubisz lub jesteś bardziej zainteresowany, ale przez lata nauczyłem się, że to coś więcej. Z definicji jest to tak naprawdę intensywne i ledwo kontrolowane pragnienie lub emocja. Łacińskim rdzeniem słowa jest passio, co oznacza „cierpieć za”. Wskaż „whoa” od Billa i Teda.
Muzyka zawsze tam była i nie wyobrażam sobie świata bez niej. Połączenie wielu różnych rzeczy zapoczątkowało moją pasję. Nie był to żaden konkretny artysta per se, ale po prostu zrozumiał, że istnieje i jest w stanie pomóc.
KM: Jak powstały Midnight Mantics?
AM: Stacy, mój partner w projekcie i poznałem się na scenie muzycznej w Nashville wiele lat temu i od tego czasu jestem kumplami. Co jakiś czas trochę się zacinaliśmy i podczas jednego z jam uderzaliśmy w ten syntezatorowy dźwięk lat 80. i tak narodziła się Midnight Mantics.
KM: Którzy artyści / zespoły wpłynęły na was jako muzyków?
AM: Oboje dorastaliśmy, oglądając filmy Johna Hughesa, Camerona Crowe'a, Savage'a Steve'a Holland'a i Johna Carpentera, z których każdy miał mnóstwo ścieżek dźwiękowych opartych na syntezatorach, więc artyści i kompozytorzy, którzy nagrywali te ścieżki dźwiękowe, stali się jednymi z naszych ulubionych.
Powiedziałbym, że pewne szczególne wpływy nie z tego gatunku to Jerry Lee Lewis, Elvis, Aerosmith, Otis Redding i Metallica. Z tego gatunku naprawdę powiedziałbym Tears For Fears, Psychedelic Furs, Genesis, Simple Minds, Billy Idol, Ice House, Howard Jones itp.
Jest też bardzo niedoceniany zespół o nazwie The Call, który wywarł na mnie duży wpływ osobiście. To jeden z tych zespołów, który jeśli nie wiesz, kim są, musisz je sprawdzić. Ludzie słyszeli więcej o swojej muzyce, niż sobie zdają sprawę, ale nigdy nie osiągnęli takiej wielkości, jaką mogliby mieć (lub powinni).
Notatka losowa, ale w otwarciu filmu „The Lost Boys” są na targach plażowych / promenadzie i jest naoliwiony, muskularny saksofonista (który każdy, kto widział ten film, prawdopodobnie pamięta), który gra piosenkę o nazwie „ Nadal wierzę ”, który napisał The Call. Innym niedocenianym wpływem jest zespół Real Life. To naprawdę niesamowity, napędzany syntezatorami niesamowity zespół, do którego po raz pierwszy zapoznałem się z niezbyt docenionym (ale niesamowitym) sequelem „Teen Wolf Too” (w którym wystąpił już bardzo znany Jason Bateman).
KM: Powiedz mi, jak działa proces tworzenia nowej muzyki.
AM: Stacy i ja czasami indywidualnie mamy pomysły, które się pojawiają, i szybko je spisujemy na papierze lub robimy notatki głosowe na naszych telefonach itp., Ale tak naprawdę inicjujemy i rozwijamy pomysły, gdy tylko się spotykamy . To wydaje się być niekończącym się stuknięciem za każdym razem, gdy siadamy, więc zazwyczaj wchodzimy do domowego studia i gramy pomysły tam i z powrotem, on będzie na syntezatorze, a ja będę na basie lub odwrotnie.
Po kilku sesjach weźmiemy wszelkie pomysły, które najbardziej wykopujemy i rozwiniemy je nieco dalej, a następnie zawęzimy je, aby utworzyć EP, album itp.
KM: Opowiedz mi o swojej EPce Vibe City .
AM: Mimo że w pierwszym wydaniu w żaden sposób nie wybuchliśmy, nie stworzyliśmy bazy fanów, która była dla nas bardzo zachęcająca. Chcieliśmy nie tylko nadal tworzyć muzykę, ponieważ jest to świetna zabawa, ale chcieliśmy też dać ludziom, którzy wykopali to, co wcześniej zrobiliśmy, coś nowego. Napisaliśmy około 15 piosenek i zawęziliśmy je do sześciu, które są na EP Vibe City . Staraliśmy się dążyć do kontynuacji brzmienia z poprzedniej płyty (od której wątpię, że kiedykolwiek odejdziemy) z nieco innym zabarwieniem / miksowaniem w niektórych utworach.
KM: Jakie są twoje poglądy na temat stanu sceny synthwave w USA?
AM: W odniesieniu do sceny synthwave w Stanach Zjednoczonych i na świecie jest ona po prostu niedoświetlona i moim zdaniem niedoceniana. Jest wielu ludzi tworzących naprawdę niesamowitą muzykę, którzy nie są narażeni na wiele (jeśli w ogóle) ekspozycji i to jest kiepskie, więc mam nadzieję, że fala zmieni się w pewnym momencie.
W tym gatunku jest tak wielu dobrych artystów, a na scenie nie ma jeszcze masywnego przełomowego artysty (przynajmniej o tym wiem). Celem, jakim jest tworzenie muzyki, nie jest wysadzenie w powietrze czy zasłynięcie, ale najlepiej kontynuacja kariery i usłyszenie jak największej liczby osób, co oczywiście wymaga ujawnienia. Mamy nadzieję, że fala zmierza w kierunku, w którym ludzie poznają ten gatunek i będą go doceniać bardziej niż oni.
KM: Jakie masz plany na przyszłość z Midnight Mantics?
AM: Robimy ten projekt, ponieważ jesteśmy świetnymi przyjaciółmi i świetnie się przy tym bawimy. Chcemy wydawać muzykę, którą ludzie lubią, jeśli chodzi o przyszłość, będziemy nadal robić to, co robimy, i mam nadzieję, że więcej ludzi się do niej przyczepi, stanie się jej częścią i stanie się jej fanami . Nadal będziemy to robić bez względu na to, ilu mamy fanów, ale z przyjemnością obserwujemy, jak powiększa się liczba odbiorców.
KM: Jak ożywiasz się twórczo?
AM: Z Stacy i ze mną, kiedy siadamy, to jest jak naturalne ożywienie. Nie wiem, jak to opisać inaczej niż ciągły przepływ pomysłów, śmiech i więcej pomysłów i więcej śmiechu, ilekroć się spotykamy. W końcu po prostu łączymy to wszystko razem i staje się spójne. To naprawdę współpraca bez wysiłku.