GlitBiter jest producentem syntezatorów tworzących coś, co nazywa „marzycielską syntezą fal dla ciemnej duszy”. W wywiadzie przesłanym w e-mailu opowiedziała mi o swoim podejściu do tworzenia muzyki, swoich poglądach na temat obecnego stanu fal syntezatorowych oraz o tym, jak odświeża się twórczo.
Karl Magi: Jak zacząłeś pasjonować się muzyką?
GlitBiter: Dorastałem przy muzyce klasycznej, starych programach na Broadwayu i folk rocku - w większości kuratorowi mojej mamy i dziadka. Uczęszczałam na lekcje gry na fortepianie od 1. klasy i skończyłam na studiu klasycznego głosu w licencjacie. Muzyka zawsze była nieodłącznie gdzieś w moim życiu, ale dopiero kiedy zacząłem rozgałęziać się i odkrywać nową muzykę, wpadłem na pomysł, aby zacząć tworzyć. Ale na początku nie miałem pojęcia, od czego zacząć. Przez lata miałem pomysł, że chcę śpiewać w zespole, ale nigdy nie bardzo starałem się znaleźć członków zespołu i coś się wydarzyło, więc to nigdy nie zadziałało.
Jednak zdarzyło mi się wziąć kilka lekcji nagrywania wspomaganego komputerowo na studiach, co otworzyło mi nowy świat i dało mi natychmiastowe kreatywne wyjście. Na początku nigdzie się nie udawało, ale przynajmniej miałem wreszcie okazję siedzieć, od czasu do czasu i samodzielnie tworzyć okropną muzykę elektroniczną. Ale tak naprawdę dopiero po tym, jak znalazłem synthwave, skupiłem się na pisaniu muzyki.
KM: Co skłoniło cię do tworzenia muzyki syntezatorowej?
G: Dla mnie narysowanie synthwave wynika z tego, że muzyka jest melodyjna i zwięzła, w przeciwieństwie do bycia siedmiominutowym, dudniącym, powtarzalnym elektronicznym utworem. Skończyłem odkrywanie gatunku poprzez Dance With The Dead, który oszalał na punkcie ich doskonałej mieszanki syntezatorów i metalowych gitar, a także brzmieć tak, jakby pisali nowoczesną muzykę rodem z filmu B z lat 80. zombie. Potem przewróciłem się do króliczej nory syntezatora i znalazłem gatunek muzyki, który czułem, jakbym szukał przez całe życie. Oprócz dźwięku, kolejną rzeczą, która naprawdę mnie zachwyciła, było to, że większość artystów tworzących tę muzykę to głównie akty solowe. Pomyślałem więc: „Hej, nie mam tego zespołu, którego chciałem, ale mam te umiejętności. Zamiast tego powinienem to zrobić”.
KM: Którzy artyści są twoimi muzycznymi wpływami i dlaczego wpłynęli na twoje podejście do muzyki?
G: Zawsze jest to interesujące pytanie, na które próbuję odpowiedzieć. Nigdy tak naprawdę nie słyszałem o artyście i nie powiedziałem: „Łał, chcę brzmieć dokładnie tak jak oni!” Chcę brzmieć muzycznie jak moja własna sprawa. Większość artystów i zespołów, do których mnie pociągało przez lata, miała na mnie bardziej konceptualny wpływ, niż bezpośredni wpływ na moją muzykę.
Kiedy dorastałem, moja mama grała dla mnie muzykę Jimmy'ego Webba, a jego genialne pisanie piosenek wywarło głęboki wpływ na to, jak ustrukturyzowałem piosenkę i przetwarzałem sekwencje akordów, które piszę i słyszę. Miałem obsesję na punkcie AFI w liceum, ale najbardziej przyciągała mnie społeczność otaczająca ich muzykę.
Obecnie moim ulubionym zespołem jest Mew, a ich zdolność do tworzenia skomplikowanych melodii i dziwnych tekstów jest dostępna. Zasadniczo jestem padlinożercą, który wszędzie tworzy koncepcje.
KM: Powiedz mi więcej o swoim procesie twórczym podczas tworzenia nowych utworów?
G: Niekoniecznie mam proces. Najczęściej dostaję losowe wybuchy kreatywności, tu i tam, generowane przez wszystko od linii w filmach po usłyszenie nowego ustawienia wstępnego. Zwykle zaczynam od małego motywu lub prostej sekwencji akordów i stamtąd go buduję. Teksty są przeważnie strumieniem świadomości i zwykle pojawiają się na końcu.
KM: Jakie są projekty, nad którymi ostatnio pracujesz?
G: Pracuję z przyjacielem nad miksowaniem i masteringiem EP-ki, która, jeśli wszystko pójdzie dobrze, niedługo będzie dostępna. Nie mogę jeszcze powiedzieć zbyt wiele, ale mam też kilka ekscytujących współpracy przy pracach ...
KM: Gdzie chcesz iść dalej?
G: Szczerze mówiąc, gdziekolwiek mnie to zabierze! Bycie częścią tej sceny było tak satysfakcjonujące. Kiedy zaczynałem, nie miałem na myśli celu, ponieważ nie miałem pojęcia, że nikt nie będzie się tym przejmował ani słuchał tego, co zrobiłem. Ostatnie kilka lat było szalone (pro-tip, nie zaczynaj projektu muzycznego dosłownie w tym samym czasie, gdy zaczynasz szkołę), ale spotkałem niesamowitych ludzi, którzy pomogli mi od samego początku i którzy poprowadzili mnie. Teraz, kiedy już prawie skończyłem szkołę, w końcu będę miał więcej czasu, by poświęcić się muzyce, więc zobaczymy, dokąd ona zmierza!
KM: Daj mi poznać, jak myślisz, co robi scena synthwave?
G: Myślę, że jesteśmy teraz w naprawdę ekscytującym momencie. Scena synthwave zaczęła się głównie w Internecie, ale coraz więcej koncertów i nocy klubowych pojawia się wszędzie. Dla mnie najbardziej zabawną i najcenniejszą częścią bycia na scenie jest chodzenie na imprezy i spotykanie ludzi, fanów, innych artystów itp .; Promotorzy zaczynają zdawać sobie sprawę, że warto poświęcić czas na pokazy synthwave, co oznacza, że otrzymujemy więcej programów i więcej możliwości, aby naprawdę założyć i rozwinąć tę społeczność.
KM: Jak ożywiasz się twórczo?
G: Uważam, że wspólne pisanie i współpraca przy muzyce naprawdę pomaga w moim własnym procesie twórczym. Pisanie z kimś innym nakłada pewne ograniczenia, więc następnym razem, gdy piszę tylko dla siebie, jest to znacznie bardziej darmowy proces. Ale jeśli nie mogę z nikim pracować, dobrze przespana noc jest w porządku, jeśli tylko mogę!