Watch Out For Snakes (Matt Baum) tworzy 8-bitową syntezę fal, która łączy wrażliwość muzyki synthwave z 8-bitowymi samplami z konsol NES i Atari. Ma na celu tworzenie muzyki, która jest mroczna, pełna energii i nie bierze się zbyt poważnie. Rozmawiałem z nim o tym, jak zaczął interesować się muzyką, o swoim procesie twórczym i gdzie znajduje inspirację.
Karl Magi: Jak zacząłeś tworzyć muzykę?
Matt Baum: Właściwie to nie był mój wybór. Moja mama zmusiła mnie do wzięcia lekcji gry na pianinie jako dziecko. Kazała mi chodzić na lekcje gry na pianinie Suzuki Method, gdzie musisz zapamiętać wszystko i nienawidziłem tego, więc wziąłem tylko rok lub dwa z tych lekcji. Wróciłem do fortepianu później i studiowałem go normalnie u innego nauczyciela. Naprawdę nie doceniałem muzyki aż do gimnazjum.
W tym momencie grałem na pianinie i wybrałem na nim różne rzeczy. Jedną z pierwszych rzeczy, które wybrałem, był główny motyw Final Fantasy VI . Dzięki temu dowiedziałem się, że było w tym coś więcej niż tylko odtwarzanie nut. Kiedy grałem w Final Fantasy VI, przemówiło to do mnie na tak głębokim poziomie. Sposób, w jaki ścieżka dźwiękowa jest skonfigurowana tematycznie, przywraca wrażenia za każdym razem, gdy ją usłyszę. Usiadłem, wybrałem go przy fortepianie i właściwie zapisałem nuty dla głównego tematu. To była moja pierwsza świadomość, że muzyka może być świetną zabawą.
Skończyło się na lekcjach improwizacji, aby przygotować się do przesłuchania zespołu jazzowego, ale nie skończyłem na tym, ponieważ nie byłem wystarczająco dobry, by czytać z perspektywy. Potem tak naprawdę nie wróciłem do muzyki, dopóki nie skończyłem college'u.
Jeden z przyjaciół mojej siostry założył hardcorowy zespół, do którego dołączyłem. Szukali czegoś bardziej jak melodycznego hardcore. To był czas, w którym powstawały Underoath i niektóre inne hardcorowe zespoły, które miały elementy syntezatora. Byłem z tym zespołem przez kilka lat. Wtedy po raz pierwszy zacząłem grać w keytar i zdałem sobie sprawę, że mogę rzucić się na ziemię. Po raz pierwszy występowałem przed ludźmi na scenie w pełnym zespole.
KM: Jak zacząłeś tworzyć muzykę synthwave?
MB: Wydaje mi się, że doszedłem do tego z innego miejsca niż wielu innych ludzi. Dla wielu osób momentem „a-ha” było usłyszenie ścieżki dźwiękowej do filmu Drive . Moje rzeczy są bardziej inspirowane chiptune. Byłem w poprzednim zespole, który był indie rockiem z elementami syntezatora - nazwaliśmy siebie „synthpunk”. Ale zawsze było wyzwaniem, aby wymyślić moją stajnię dźwięków z tak wielu opcji, było to dla mnie zbyt przytłaczające. Z czasem rozwinąłem tę filozofię, że mniej znaczy więcej, więc ogólnie chiptuna i dźwięki chipowe stały się dla mnie naprawdę atrakcyjne.
Podążając za zespołem synthpunk, próbowałem rozpocząć inny projekt z moim przyjacielem. Naprawdę byliśmy pod wrażeniem szorstkiego, minimalistycznego indie rocka, takiego jak Bloc Party i kanadyjski zespół We Are Wolves. Całe moje podejście polegało na wykorzystaniu chiptunów syntetyzowanych przez Nintendo w tym stylu muzyki. W końcu mój przyjaciel zrezygnował z życia i byłem w momencie, w którym chciałem tworzyć muzykę, ale chciałem to zrobić sam, skupiając się na instrumentach chipowych.
Skończyło się na tym, że uwielbiałem filmy i gry wideo z lat 80., które już miałem, i zacząłem tworzyć coś, co dla mnie było jak ścieżka dźwiękowa do gry wideo, która nigdy nie istniała. Stąd pomysł na mój album. Kiedy pisałem, uświadomiłem sobie ludzi takich jak Kavinsky, College i Com Truise. Wszystkie te grupy były dla mnie inspirujące w tym sensie, że dały mi znać, że to, co robiłem z solowej instrumentalnej, minimalnej syntezatorowej perspektywy, było czymś, co nadchodziło. Ludzie interesowali się tym.
KM: Kim są niektórzy artyści, których inspiracje znalazłeś w swojej pracy?
MB: Dorastając, byłem w trybie Depeche Mode i New Order. Zawsze lubiłem rzeczy inspirowane syntezatorem. Ze współczesnej perspektywy powiedziałbym, że naprawdę podobało mi się to, co robi Com Truise. College był prawdopodobnie dla mnie największą inspiracją, ponieważ ma bardziej minimalne podejście, jak ja. Podoba mi się również pomysł, że w Secret Diaries i niektórych innych pracach College'a niektóre utwory mają „surowość” i nie są w pełni rozwinięte w tradycyjnej strukturze piosenek. Fakt, że wypuścił te surowe pomysły, które wciąż były czymś pięknym do słuchania, pomógł mi wydostać się z rutyny wszystkiego, co musiało pasować do tradycyjnych norm tego, czym jest „piosenka”.
KM: Powiedz mi więcej o swoim twórczym podejściu do muzyki.
MB: Gdy piszę piosenkę, najlepiej jest uciec od komputera i klawiatury. Oglądam dużo filmów z lat 80., słucham muzyki z lat 80. i gram w wiele gier retro. Pierwszym krokiem jest znalezienie inspiracji i nigdy tak naprawdę nie miałem ochoty siedzieć przed klawiaturą i próbować zmusić coś, co było najlepszym sposobem na zrobienie tego. Jeśli słyszę coś, co byłoby fajne do odkrycia, wyciągam telefon, nagrywam ten krótki fragment i zapisuję go na później.
Kiedy siedzę przy komputerze i próbuję wymyślić pomysły, odsłucham te nagrania, aby uzyskać inspirację. Czasami czerpię inspirację z czegoś, co już istnieje, czasem jest taka technika, którą słyszę w piosence, która jest interesująca i sprawia, że zastanawiam się, jak mógłbym zrobić coś podobnego z instrumentacją, której używam, więc generalnie tak zaczynam.
Stamtąd po prostu pozwalam muzyce zabrać mnie wszędzie. Zazwyczaj siadam i piszę najpierw sekcję rytmiczną, a potem zaczynam tworzyć dodatkowe wskazówki.
KM: Jakie było Twoje podejście do tworzenia albumu UPGRADE ?
MB: UPGRADE to album, który zaczął się dla mnie jako sesja terapeutyczna. Miałem naprawdę trudny rok, zanim zacząłem pisać. Miałem trzech różnych członków rodziny, którzy zmarli, w tym moją mamę, a następnie sam byłem hospitalizowany z powodu niektórych medycznych, które działają genetycznie w mojej rodzinie.
Cały ten album dotyczył przede wszystkim mojego odczuwania, gdzie jestem i radzenia sobie z depresją, którą miałem zarówno z powodu choroby, jak i utraty członków rodziny. Album powstał jako koncepcja obracająca się wokół historii tego faceta, który miał chorobę, która ostatecznie stała się jego siłą. To był pomysł, który chciałem zrealizować.
Kiedy zacząłem pisać wszystkie te utwory i patrzyłem na nie jako całość. Zaczęło się zamieniać w nieco inną historię o tym dzieciaku, który został cybernetycznie ulepszony, pokonał własne choroby i w rezultacie stał się silniejszy. Stąd pomysł na album.
KM: Gdzie chcesz zabrać swoją muzykę w przyszłości?
MB: Piszę tylko jedną piosenkę na raz i nie myślę zbyt wiele o tym, dokąd chcę pójść sonicznie. Po prostu słyszę coś, co mnie inspiruje i zaczynam myśleć o tym, jak mogę włączyć w to swoje aspekty. Albumy organicznie zaczynają wychodzić z poszczególnych piosenek, które piszę. Ostatnie kilka piosenek, które napisałem, były poświęcone wojnie z jakiegokolwiek powodu. Może to będzie kolejny album koncepcyjny. Napiszę cztery lub pięć piosenek, słucham ich i zmieniam ich kolejność, gdy myślę o tym, co one znaczą dla mnie jako całości.
KM: Jak ładujesz swoje kreatywne baterie?
MB: Po prostu gram w wiele gier wideo i oglądam dużo filmów. Tak się składa, że wiele mediów, które używam, pochodzą z okresu lat 80. i wczesnych 90. Usłyszę fragment ścieżki dźwiękowej lub konkretny cytat w filmie, który napędza moje soki. Ucieczka od laptopa i klawiatury to dla mnie najlepszy sposób.