Ferus Melek jest fińskim producentem syntezatorów, który tworzy coś, co nazywa „przedapokaliptyczną muzyką syntezatorową”, w stylu retro z lat 80. W wywiadzie e-mailowym omawialiśmy jego wpływy i podejście do tworzenia muzyki. Rozmawialiśmy także o jego najnowszym albumie We Don't Belong Here.
Karl Magi: Jaka była Twoja pasja tworzenia muzyki po raz pierwszy?
Ferus Melek: Byłem typowym dzieckiem, które słuchało wszystkiego, co mogłem dostać. Po wywarciu poważnego nacisku na mojego tatę, kupił mi Commodore64, który był moją bramą do syntezatorów dźwięków. Na początku po prostu grałem w gry, ale wkrótce zdałem sobie sprawę, że bardziej pociągały mnie te chwytliwe motywy gier autorstwa takich legend jak Rob Hubbard, Martin Galway i Ben Daglish. Potem znalazłem trochę kiepskiego oprogramowania muzycznego i zacząłem tworzyć własne małe melodie.
Później zacząłem grać w typowych szkolnych zespołach, głównie na perkusji i basie. W końcu wszystkie te zespoły skończyły jako martwe i pochowane, więc wróciłem do świata syntezatorów i sekwencerów, ale dusza muzyki zaginęła. Sprzedałem cały swój sprzęt i całkowicie zapomniałem muzyki przez prawie dekadę, aż płomień ponownie się rozpalił w 2016 roku.
KM: Jakie elementy muzyki synthwave skłoniły cię do jej stworzenia?
FM: Można powiedzieć, że syntezator jest moją pierwszą miłością, ponieważ zacząłem tworzyć muzykę w '86 z bardzo prostymi syntetycznymi dźwiękami, jak powiedziałem powyżej. W pewnym sensie wracam do czegoś znajomego, a jednak robię to zupełnie inaczej, ale nie wiem, czy kiedykolwiek naprawdę podjąłem świadomą decyzję, że synthwave jest czymś, co chciałem zrobić, bardziej, że moja muzyka ma pewne elementy synthwave, które wydają się odpowiednie dla publiczności synthwave. Dla mnie to po prostu muzyka syntezatorowa, nie potrzebuję więcej etykiet dla siebie.
KM: Kim są artyści, którzy zainspirowali cię jako muzyka?
FM: Jest ich tak wiele i większość z nich nie jest nawet związana z syntezatorem. Lubię kompozytorów, którzy potrafią budować własne światy, takich jak kultowi kompozytorzy muzyki do gier, o których już wspomniałem, ale także artystów / zespołów takich jak Nik Kershaw, Ultravox, Duran Duran, Goblin, John Carpenter, Vangelis i Jarre. Nie zapomnij o cięższych wpływach, takich jak Black Sabbath, Kiss, Mötley Crüe i Iron Maiden. Co za bałagan!
KM: Ogólnie, jak sobie radzisz z tworzeniem nowej muzyki?
FM: Za każdym razem jest inaczej. Czasami przychodzi mi na myśl krótka melodia lub linia basu i odkładam ją. Czasami po prostu uruchamiam zwykły beat 4/4 i zaczynam coś nad nim blokować. To naprawdę wspaniałe, że nie ma wzoru na inspirację.
KM: Powiedz mi więcej o Decay of the Mainframe. Jakie są za tym idee i jak się rozwijały?
FM: W odległej przyszłości jest miejsce o nazwie Octoparis. Ludzi, zarówno żywych, jak i umarłych, już dawno nie ma, a zła komputer mainframe rządzi globalną siecią komputerów. Aż pewnego dnia ...
Jeśli zagłębimy się w koncepcję dramatycznej struktury (która składa się z sześciu różnych faz), jest całkiem oczywiste, że można jej użyć do stworzenia EP-ki, zaczynając od wprowadzenia i kończąc na rozdzielczości. Miałem to na uwadze, kiedy napisałem sześć piosenek na ten album, ale musiałem obniżyć jedną z nich, ponieważ to po prostu nie działało z innymi. Kiedy patrzę wstecz po roku od premiery, nadal wydaje mi się bardzo spójny jako całość (a jeśli pominiesz to „a”, jest to wyraźny „dupek”… cóż…)
KM: Powiedz nam coś o swoim nadchodzącym albumie We Don't Belong Here ?
FM: Wydam go 19 czerwca i ma dziewięć utworów o łącznym czasie trwania 28 minut, więc naprawdę łatwo jest słuchać i zapomnieć… lub powtarzać, to znaczy!
Tym razem nie ma wielkiego tematu, tylko najlepsze piosenki, które napisałem między grudniem 2018 r. A marcem 2019 r. Dźwięk, którego szukałem, jest bardziej organiczny niż przedtem, a pod wpływem poszedłem nawet dalej niż w latach 80. Po raz pierwszy stworzyłem też piosenki, zagrywając różne instrumenty. Tematycznie dystopijna przyszłość pozostaje na razie w tyle, ponieważ zastanawiałem się więcej nad tym, co dzieje się dzisiaj na świecie. Zatem zakres emocjonalny na albumie może być jeszcze większy niż wcześniej.
Myślę więc, że jest to zupełnie inny rodzaj bestii niż Decay of Mainframe, którego nie chciałem odtworzyć. Chciałem po prostu dobrze się bawić i naprawdę to zrobiłem.
KM: Jakie są Twoje przyszłe plany dotyczące kariery muzycznej?
FM: Mam już za dużo planów w życiu, więc staram się robić mniej planów z moją muzyką, ale moim krótkoterminowym planem jest wydanie pierwszego pełnego albumu w czerwcu z jakimś filmem promocyjnym a potem zacznę budować swój zestaw na żywo. Mam nadzieję, że będę miał swój pierwszy koncert w 2019 roku.
KM: Co sądzisz o stanie sceny synthwave w ostatnim czasie?
FM: Nie wiem, mam wiele do nadrobienia! W 2019 roku mieszkałem głównie w izolacji z powodu procesu pisania albumów, więc tak naprawdę nie jestem na mapie. Myślę, że istnieje wiele świetnych piosenek synthwave, ale mniej przyjemne albumy synthwave. Wydaje się, że artyści są bardziej maniakami produkcji niż innymi gatunkami kosztem faktycznych umiejętności pisania piosenek i powinniśmy ćwiczyć o wiele więcej.
Producenci lubią rozmawiać o swoich najnowszych zabawkach, ale dla mnie bardziej interesującym tematem jest to, co skłoniło cię do napisania piosenki i co sprawia, że czujesz (i mnie) nie tyle techniczną stronę. Kiedy dostajesz bogatą i interesującą kompozycję, odciąża to produkcję od dużej presji, ale jeśli twoja kompozycja jest nudna, powtarzalna i zwyczajnie pusta, masz dużo pracy do zrobienia, aby podekscytować słuchacza.
KM: Jak ładujesz swoje kreatywne baterie?
FM: Nie wiem, czy w ogóle ładuję? Dla mnie dzieje się tak, gdy robię coś zupełnie innego lub nic nie robię, co jest oczywiście cholernie trudne, ale robię się coraz lepszy. Nie jestem pierwszą osobą, która odkrywa kreatywność z samotności i nudy. Umysł zaczyna tworzyć historie, gdy wokół nie ma żadnej stymulacji.