Co zyskasz, jeśli połączysz Bon Jovi, The Rolling Stones, Lynyrd Skynyrd, posturę punkrockową i western Sergio Leone? Odpowiedź może wyglądać podobnie do The Unforgiven, sześcioosobowego gangu rocka, który kiedyś był reklamowany jako kolejna wielka rzecz przez New Musical Express w Wielkiej Brytanii. To był 1984 rok, a zespół wkrótce stanie się przedmiotem wojny licytacyjnej, która doprowadziła ich do tego samego kierownika jak Motley Crue, takiej samej reprezentacji prawnej jak Metallica i tego samego agenta rezerwacji jak AC / DC. W ciągu dwóch lat zespół podpisał kontrakt z Elektra Records i wydał to, co niestety stało się ich jedynym wydawnictwem, zatytułowanym The Unforgiven .
„Słyszę wezwanie” - The Unforgiven
Każdy, kto natknie się na tę debiutancką płytę, prawdopodobnie po raz pierwszy uderzył odmienny wygląd zespołu. Wiele osób prawdopodobnie podejrzewało, że zachodni styl ubierania się w kurz, ostrogi i kowbojskie kapelusze to tylko wybór kostiumów na okładkę albumu, jednak ten wyjątkowy wygląd został zdjęty ze sceny. Zespół, który pochodził z rejonu Kalifornii znanego jako Imperium Śródlądowe, miał styl daleki od metalicznego glamu do włosów, który był popularny na zachód od nich w czasie Sunset Strip w Hollywood.
Album wydany przez The Unforgiven w celu przedstawienia się światu był genialny. Od początku do końca wydawało się, że nic nie słyszano. Ich styl rocka opartego na korzeniach znalazł się później w głównym nurcie, ale ich cztero-gitarowa, gangowa muzyka wokalna była wówczas niespotykana i nawet dziś jest wyjątkowym dreszczem dla fanów, którzy mieli szczęście odkryć zespół.
Płyta rozpoczyna się piosenką „All Is Quiet on the Western Front”, o chłopcu, który odkrywa rannego żołnierza, który porzucił stanowisko, ponieważ zabił zbyt wiele i został nawiedzony przez mężczyzn, których zabił. Piosenka jest pełna dudniących bębnów, rytmicznych rytmów, szybujących gitar i wokalu gangu, połączonych razem z popową wrażliwością, w której słuchacze stukają palcami u stóp i nucą od samego początku. To w sumie niesamowicie przyjemny utwór otwierający. Ale sprawy dopiero się zaczynają.
Drugi utwór, „Hang 'Em High” o tematyce westernowej, rozpoczyna się odpowiednio tajemniczym gwizdkiem i głosem Clinta Eastwooda pytającym „Co powiedziałeś?”. pulsujący rytm zostaje pochłonięty przez gitary i wokal w stylu gangów. Potem następuje singiel „I Hear the Call” na płycie, piosenka o tym, jak być dojrzałym mężczyzną i młodym chłopcem. Ale człowiek nie zawsze musi stać sam, kiedy uczymy się na kolejnym utworze „Roverpack”, opowieści o życiu wolnym z grupą braci. Cztery piosenki i jak dotąd każda piosenka to klejnot.
„Cheyenne”, prosta piosenka miłosna w średnim tempie, jest piątym utworem i moim zdaniem powinien być pierwszym singlem na płycie. Wszystkie unikalne cechy zespołu występują od wokalu gangu po harmonie gitarowe i zachodni motyw, ale wrażliwość popu zespołu jest nieco bardziej wyraźna na tym utworze. Ponieważ MTV było wówczas tak potężnym narzędziem marketingowym, piosenka była idealna do robienia popularnego wideo. Niestety, nie skonsultowano się z nami i nigdy nie powstał ten film.
Po nieco przygaszonym pięknie „Cheyenne”, bombast wraca na następny utwór. „The Gauntlet” brzmi tak, jakbyś się spodziewał, że zabrzmi utwór „The Gauntlet”. Uderzający w twarz rytm z wybuchami gitar i wokalu. To piosenka, która pobudza krew. Prowadzi to idealnie do nieco spokojniejszego, ale jeszcze bardziej intensywnego „With My Boots On”. Jak zapewne można się domyślić, piosenka opowiada o opuszczeniu tej śmiertelnej cewki, a konkretnie śmierci ojca i spuściźnie pozostawionej synowi.
Jednym z powtarzających się tematów w piosenkach z tego albumu jest znęcanie się rdzennych Amerykanów w przeszłości Ameryki. „The Ghost Dance” jest prawdopodobnie najbardziej bezpośrednim stwierdzeniem, jakie zespół oferuje na ten temat. Podobnie jak „Jonathan Toledo” The Toll, ta piosenka jest silnym przypomnieniem, że nie wszyscy prosperują od Brytyjczyków, Francuzów i Hiszpanów przybywających do Ameryki. Następny utwór wyjaśnia, że zespół wierzy w marsz we własny rytm, nawet jeśli to czyni cię „The Loner”.
Z wyjątkiem krótkiej wersji „Amazing Grace”, która zamyka album, ostatnim „właściwym” utworem jest „The Preacher”. Można by pomyśleć, że po dziewięciu niemal perfekcyjnych utworach zespół nie miałby już nic do zaoferowania. Zamiast tego otrzymujesz absolutnie najlepszy utwór na płycie. Zamiast pieśni o miłym pastorze, który prowadzi swoją trzodę do zbawienia, „Kaznodzieja” jest człowiekiem o złych zamiarach, a po jego przybyciu zaczynają się dziać złe rzeczy. Piosenka wydaje się być ciemną stroną „Pale Rider” Clinta Eastwooda.
Myślę, że zanim skończę ten artykuł, powinniśmy zająć się przysłowiowym słoniem w pokoju, ponieważ wspominaliśmy go już dwukrotnie. Słoń nazywa się oczywiście Clint Eastwood. Od wyglądu zespołu po tytuły piosenek, które wybrali, a także niektóre rozkwity dodane tu i tam do ich muzyki, jasne jest, że zespół fascynował się Clintem, zwłaszcza jego westernami i ogólnie westernami. Co dziwne, nazwa zespołu później stała się mniej więcej nazwą filmu, który był powrotem Eastwooda do zachodniego gatunku Unforgiven.
W przeciwieństwie do niektórych albumów z tej serii łatwo usłyszeć album The Unforgiven. Wszystko, co musisz zrobić, to wejść na stronę zespołu, gdzie znajdziesz wszystkie jedenaście utworów, a także osiem niewydanych utworów, których możesz bezpłatnie słuchać. Najważniejszym punktem niewydanych utworów jest niesamowita wersja klasycznego Buffalo Springfield „For What It's Worth”.
Na stronie zespołu znajdziesz również linki, na których możesz sprawdzić, co robili członkowie zespołu od czasów, w których przebywali w The Unforgiven. Zaangażowanie Johnny'ego Hickmana w Crackera jest być może najbardziej znanym przedsięwzięciem, ale wszyscy faceci prowadzili ciekawe życie po przebaczeniu. Niewybaczone może niestety mniej więcej zniknąć, ale są zdecydowanie dalekie od zapomnienia.
AKTUALIZACJA: Niestety strona internetowa zespołu nie jest już aktywna.