Światło gwiazd - „Konstelacja”
Kraj: Szwecja
Gatunek: Retro speed / power metal
Wydanie: Stormspell Records, 2019
9 utworów / czas pracy: 37:58
Jedną z fajnych rzeczy w byciu amatorskim, niedoszłym dziennikarzem muzycznym okazjonalnie jest możliwość usłyszeć nowy zespół, gdy są na dobrej drodze. Jednak z drugiej strony czasami kończy się pisanie epitafium dla zespołu, który już jest podzielony. Tak jest w przypadku Constellation, a pośmiertna kolekcja odds-n-end od szwedzkich metalowców retro-starlight Starlight, którzy nazwali ją odejściem w 2017 roku podczas preprodukcji ich debiutanckiego albumu. Zgodnie z notatkami gitarzysty Valentina Pappa (zawartymi w broszurze CD), ciągłe zapotrzebowanie ze strony wiernych fanów Starlight zainspirowało go do zebrania resztek nieistniejącego już zespołu, aby dokończyć te surowe nagrania w 2018 roku i wydać je jako „ dziękuję ”za ich wsparcie.
Dzięki prawdziwym specjalistom od metalu w Stormspell Records, Constellation wreszcie ujrzało światło dzienne w 2019 roku, z trzema utworami z demo Starlight 2016 jako „dodatkowymi utworami”, aby wydłużyć płytę.
Materiał na temat Constellation nie jest wprawdzie materiałem o jakości albumu (Papp przeprasza nawet za dźwięk produkcyjny płyty w książce) iz tego powodu zajęło mi kilka obrotów, aby w pełni się z nim połączyć, ale w końcu Constellation okazało się być całkiem fajną kolekcją surowego 'n' ready retro-metalu.
„Starlight Warriors”
Album
Notatki liniowe Pappa przyznają, że głównymi inspiracjami Starlight były pierwsze wydawnictwa Helloween zorientowane na speed metal, takie jak EP z 1985 roku i Walls of Jericho z 1986 roku. (Nazwa zespołu jest ukłonem w stronę ścieżki prowadzącej z tej legendarnej EP). Tytuły piosenek takich jak „Starlight Warriors”, „Speeding in the Sky” i „Planetary Doom” pokazują, że są także fanami science fiction (podobnie jak okładka albumu, fajny retro hołd dla sci-fi w stylu retro) komiksy, takie jak Mystery In Space lub Weird Science ).
Muzycznie, cóż, jeśli słyszałeś te dwa pierwsze wydania Helloween, to wiesz, czego się spodziewać. Wczesne dzieło tych ukochanych Niemców było w zasadzie melodyjnym metalem w stylu NWOBHM, granym pedałem gazu mocno przyciśniętym do podłogi.
Chwytliwy „Lot Pozagalaktyczny” uruchamia wszystko w odpowiednio ciasny, riffowy sposób, a nawet ma efekt laserowego wybuchu z Gwiezdnych wojen, losowo zablokowany w środku, że jestem pewien, że Dom Myszy się nie podpisał na. Stamtąd wystrzeliliśmy w nadprzestrzeń za pomocą „Łowcy nagród” i szalonego „Walcz w nocy”. Żagle „Speed in the Sky” wraz z pieszczotą wczesnej Iron Maiden oraz piszczącymi gitarami „Starlight Warriors” i szybkim uderzeniem „Planetary Doom” zbliżają pierwszą partię utworów do zadowalającego zakończenia.
Ostatnie trzy utwory na płycie CD to nagrania demonstracyjne „Starlight Warriors”, „Madness Rising” i „Too Drunk, Too Fast” zaczerpnięte z sesji demo w 2016 r., Które były ostatnimi nagraniami Starlight przed ich implozją. Z tych trzech „bonusowych” cięć szczególnie spodobał mi się hymn imprezowy „Too Drunk, Too Fast”, który ma ładną, thrashową, niemal punkową muzykę, brzmiąc trochę jak hybryda Motorhead / power metal. Dzięki temu płyta Constellation kończy się, pozostawiając słuchaczy, aby zastanowili się, co by się stało, gdyby Starlight wisiał wystarczająco długo, aby dać nam „prawdziwy” album o pełnej długości, z faktyczną produkcją i wokalem, które nie brzmiały tak, jakby były nagrane w szafie na miotły ..
Podsumowując
Minęło kilka obrotów, zanim w końcu się ze mną kliknęło, ale potem Constellation zaczął przywracać przyjemne, niewyraźne wspomnienia z epoki handlu taśmami demo w latach 80., kiedy nastoletni metalowi głowy ciągle próbowali się nawzajem robić, będąc pierwszym aby zdobyć najnowsze lub najbardziej niejasne taśmy demonstracyjne nieznanych, przyszłych i nadchodzących zespołów metalowych. Gdyby Starlight istniał już w 1986 roku, te dzieci byłyby w tym materiale.
Konstelacja z pewnością nie przerabia książki o historii speed-metalu, ale ich czuły hołd dla metalowych dni (a może powinno to być „oszołomienie?”) Powinien rozpalić płomienie nostalgii nawet w najbardziej zmęczonych old-schoolerach.
Fani Starlight, którzy domagali się wydania tego materiału, powinni cieszyć się z tego, że w końcu mają tę płytę w rękach, a także wzbudzić zainteresowanie wśród kolekcjonerów o bardzo niejasnym charakterze. RIP Starlight, ledwo cię znaliśmy. Weź do nieba!