Levinsky jest fińskim producentem fal syntezatorowych, który tworzy kinową falę synthwave, w której bada tematy, które są dla niego głęboko osobiste i emocjonalne. Rozmawiałem z nim o jego muzycznych korzeniach, twórczym podejściu i nadchodzącym albumie zatytułowanym Electra Complex.
Karl Magi: Jak po raz pierwszy zacząłeś pasjonować się muzyką?
Levinsky: Wszystko zaczęło się, gdy miałem około 12 lat i chciałem zacząć grać na gitarze. W tym czasie mój tata kupił mi pierwszą gitarę, a ja dostałem pierwsze albumy, które, co nie było zaskakujące, heavy metal, ponieważ tak było, wraz z dyskoteką i innymi rzeczami z lat 80. Pierwsze doświadczenia z syntezatorami miałem już dość wcześnie, kiedy miałem 16 lub 17 lat. Jestem prawie samoukiem, ale odbyłem też formalne szkolenie na fortepianie i śpiewanie, ponieważ to tylko może korzystać z podejścia i zrozumienia muzyki. Zawsze interesowałem się tworzeniem muzyki, którą odziedziczyłem po ojcu. Mój brat zawsze też był maniakiem muzyki. Obecnie ma dwa aktywne zespoły i koncertował po świecie.
KM: Co skłoniło cię do tworzenia syntezatora?
L: W latach 80. kochałem heavy metal i hard rock, ale także kopałem dyskotekę Italo i Euro disco. Podobały mi się takie rzeczy, jak Modern Talking, Sandra i wszystkie te tandetne rzeczy. Już wtedy słyszałem ludzi takich jak Jean-Michel Jarre, który wciąż jest jednym z moich największych idoli w muzyce. Jeśli chodzi o synthwave, było to dla mnie objawieniem. Znajomy powiedział mi o francuskim zespole Carpenter Brut i ich albumie Trilogy, więc poszedłem i kupiłem ten album. Trylogia była dla mnie punktem zwrotnym. Słuchałem tego i myślałem: „Cholera jasna! To świetna muzyka! ” Przez kilka lat nie tworzyłem aktywnie muzyki, ale po półtora roku zdecydowałem, że nadszedł czas, abym to wszystko rozłożył i zajął się własnymi sprawami. Od tego czasu produkuję muzykę w tym gatunku od ponad dwóch lat.
KM: Kim są niektórzy artyści, od których czerpałeś inspirację?
L: Mam długą historię z muzyką i zespołami reprezentującymi różne gatunki. Moim celem, dość wcześnie, było zwiększenie koperty w muzyce, więc zwykle czerpałem wpływy z innych gatunków. Kiedy eksperymentowałem i zaczynałem, przeszedłem przez wszystkie klisze, tak chyba wszyscy robią, kiedy zaczynają produkować fale syntezatorowe. Chciałem odtworzyć rzeczy, które usłyszałem i pomyślałem, że są super super. Ze wszystkich artystów, których wymienię, którzy naprawdę wywarli duży wpływ na moją muzykę, Kate Bush jest przede wszystkim. Potem powiedziałbym: Jean-Michel Jarre, John Carpenter, Vangelis i Goblin.
KM: Jak podchodzisz do pisania piosenek i tworzenia muzyki?
L: Pisanie piosenek jest dla mnie bardzo emocjonalne i często bardzo osobiste. Nie jestem typem faceta, który lubi wypuszczać masową muzykę typu „cutter cookie”. Muszę być w stanie stać za wszystkim, co piszę, każdym motywem, każdą notatką. Musi mieć coś bardzo konkretnego, znaczącego i emocjonalnego, aby zostać zaakceptowanym jako moja piosenka.
W ciągu ostatniego roku bardzo dużą rzeczą było dla mnie podejmowanie lekcji gry na pianinie. Chciałem uczyć się gry na fortepianie w dużej mierze pod wpływem wspaniałej brytyjskiej bogini Kate Bush. Od dawna pragnęłam właściwie nauczyć się poprawnie czytać notację muzyczną, teorii muzyki i komponować w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Powiedziałbym, że moje obecne podejście do pisania piosenek jest bardzo zorientowane na fortepian, więc kiedy zaczynam pisać nowy utwór, zwykle wybieram łatkę syntezatora dla tradycyjnego fortepianu. Zaczynam znajdować inspirujące akordy, które na przykład pasowałyby do obrazu, który mam w głowie dla określonego tytułu piosenki. Potem zaczynam bawić się akordami, a potem dochodzę do melodii i leadów. W ten sposób powstaje kręgosłup utworu.
Kiedy jestem zadowolony z progresji akordów, arpeggio, leadów i melodii, zwykle przenoszę je do mojego DAW (w moim przypadku Logic Pro X), a potem zaczynam eksperymentować, co jest najbardziej zabawne. Dużo eksperymentuję z różnymi dźwiękami, a także korzystam z syntezatorów sprzętowych, aby wymyślać nowe pomysły i inspiracje. To bardzo kreatywny proces. Naprawdę nie chcę używać niczego gotowego. Nie używam żadnych próbek perkusji, riffów ani żadnych gotowych bitów. Buduję wszystko od zera i myślę, że to ważne, kiedy chcesz, aby twoja muzyka była naprawdę osobista.
KM: Powiedz mi o swoim nadchodzącym albumie Electra Complex ?
L: Ponieważ mój gust i podejście do synthwave jest bardziej filmowe, pomyślałem o różnych sekwencjach filmowych lub scenach w mojej głowie, kiedy zaczynałem pisać Electra Complex . Badam na nim różne tematy. Będzie znacznie bardziej progresywny i zaskakujący niż moja EP-ka Method To The Madness (2018). Rytmiczną i melodyczną pracę wykonałem wiele kroków (bardzo dzięki treningowi gry na fortepianie).
Niektóre z tematów poruszanych w albumie to na przykład psychologia, seksualność ( Podniecenie ) oraz problemy związane z nienawiścią ( Knives Out For Everyone ) w społeczeństwie. Zasadniczo najpierw wymyśliłem pełną listę tytułów, zanim zacząłem coś pisać. W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy pisałem te piosenki, przeglądając listę tytułów piosenek i wybierając tytuł, który najbardziej mnie wtedy zainspirował. To było dość wyjątkowe podejście do pisania piosenek. Patrzyłbym na tytuł taki jak na przykład Samobójstwa gwiazd . Chciałem stworzyć piosenkę, która opowiadałaby o sławnych, odnoszących sukcesy ludziach, którzy na pozór mają wszystko, czego można chcieć w życiu, ale oczywiście nadal czują się bardzo samotni, opanowani i niezdolni do sięgnięcia po pomoc lub rozwiązanie.
Uważam, że ludzie powinni bardziej troszczyć się o siebie i siebie, być przy sobie obecni. Jest też piosenka zatytułowana Sentient Beings, która opowiada o rolnictwie przemysłowym, gatunkowym i okrutnym traktowaniu zwierząt. Muzycznie ten konkretny utwór na albumie jest moim hołdem dla Jean-Michela Jarre. Wskazuje bardzo wyraźnie na jego wielką sztukę.
KM: Gdzie chcesz iść dalej?
L: Myślę, że w przyszłości intryguje mnie tworzenie bardziej progresywnej muzyki. Kompleks Electra zawiera wiele znanych elementów, ale zdecydowanie jest to również bardzo postępowy krok naprzód. Chcę eksperymentować i próbować nowych rzeczy. Jeśli chodzi o okładkę albumu, nie będzie żadnej siatki, neonowych dłoni ani Testarossas, jak można się domyślić. Zleciłem dzieło bardzo utalentowanej i wschodzącej fińskiej grafice, pani Ninni Kairisalo. Dzieło będzie piękne, ale będzie też prowokujące w subtelny i psychologiczny sposób. Są elementy, których niekoniecznie oczekujesz w gatunku synthwave, że tak powiem. Dzieło jest rzeczywiście piękne, ale z pewnym obecnym i widocznym napięciem. Jeśli na przykład znasz włoskie filmy „giallo” i zastanawiasz się nad plakatem do tych filmów, będziesz miał stamtąd pewne elementy.
KM: Co sądzisz o obecnym stanie sceny synthwave?
L: Globalna scena synthwave ma teraz mnóstwo artystów, ale w tej chwili trudno jest nawet rozróżnić nazwy artystów. Naprawdę dzieje się wiele super-stereotypowych rzeczy i oczywiście nie ma w tym nic złego. Widzę, że zawsze istnieje nisza, w której ludzie mogą zapoznać się z bardzo podstawowymi elementami tego gatunku. Myślę, że gatunek ten osiągnął również masę krytyczną w tym sensie, że naprawdę musi ewoluować. Nie jest też tajemnicą, że w scenie są tak zwani kuratorzy, którzy są dość hipokryzją. Mówią, że na scenie musi być większy postęp, ale jednocześnie popychają scenę, by była bardzo nijawa, mało inspirująca i nic dziwnego. Myślę, że czas wkrótce się skończy i zobaczymy, że nadejdzie coś innego.
Osobiście uważam i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości usłyszymy więcej crossoverów, które mogą być zdrowe tylko na scenie. Na przykład na swój bardziej ekstremalny sposób ktoś taki jak Gost z USA próbuje to zrobić. Perturbator wydał także wstępny utwór ze swojego nowego albumu, który zawiera elementy post-punku i myślę, że to bardzo odświeżające. Chcesz otrząsnąć się z kurzu i wprowadzić naprawdę nowe elementy.
KM: Co robisz, aby naładować swoje kreatywne baterie?
L: Staram się o siebie zadbać. Jestem w tym całkiem dobry (czasami może być lepiej). Próbuję medytować, ćwiczyłem również jogę, refleksję, ćwiczenia, pisanie, bycie w naturze i mam szczęście mieszkać w Helsinkach na małej wyspie w pobliżu centrum miasta o nazwie Lauttasaari. Wyspa jest bardzo piękna i ma świetną faunę. To są rzeczy, z którymi staram się zachować równowagę. Oczywiście, inspiruje mnie również czytanie i oglądanie filmów. Lubię też wszelkiego rodzaju sztukę, dlatego chodzę do galerii sztuki i na wystawy. Poznawanie ludzi to zawsze świetny sposób na inspirację.